🃏 Dlaczego Sie W Nim Zakochalam
Oj ka tez taka mam teraz sytuacje.. Tylko że wiem ze jest moim kuzynem ale nie wiem jak bliskim bo wstydze się zapytac bo tam w domu juz duzo osób wie że sie z nim spotykam..Na początku jak juz się z nim spotkałam ze 3 razy to niewiedziałam jeszcze że jestesmy rodziną dopiero potem siostra mi powiedziała jak przeczytała esy od niego do mnie..
Ale nie zakochiwałam się. Chodziło o seks, nie o miłość. A teraz przekroczyłam 37 i fakt, że ktoś ma ładne oczy albo jest seksowny już mi zupełnie nie wystarcza. Jestem z siebie niezwykle dumna, bo wygląd przestał odgrywać kluczową rolę. Nie zakocham się w twarzy czy w ciele, bo one się zmienią (bądźmy realistami).
Zaloguj się; Horoskop roczny na 2019 rok; Aktualności. Avanti24; Najnowsze wiadomości; w Pafnucym. To moje pierwsze z nim spotkanie i już go lubię. Jak
Powiedzieć chłopakowi ze się w nim zakochałam? 2017-02-15 23:00:52; Powiedzieć chłopakowi że się w nim zakochałam? 2011-09-04 09:14:50; Powiedzieć chłopakowi, że się w nim zakochałam? 2010-08-02 13:44:19; Powiedzieć chłopakowi że sie w nim zakochałam? 2011-05-05 14:01:43; jak mam powiedzieć chłopakowi,że się w nim
no wlasnie!! :( zakochalam sie w chlopaku, ktory jest ode mnie sporo mlodszy i ma dopero 16lat!!!! To dla mnie jeszcze dziecko i nie wiem jak moglam sie w nim zakochac!!
Byłam u nich w Szwecji tydzień temu. Zaprosili mniekupili bilet. Gdy mieszkali w Polsce byliśmy bardzo blisko. Jestem chrzestną ich syna No i pojechałam. Poobserwowałam jak żyją, jaki
Jest tak: Zakochałam się w pewnym chłopaku z mojej klasy. Wiem o nim wszystko a on o mnie prawie nic. Chodził ze mną do klasy od zerówki a on nawet cześć mi nie mówi. No może czasem. Pewna dziewczyna też z mojej klasy zaczęła go podrywać, a ja jak to widzę jestem strasznie zazdrosna!. Mi się wydaje że on ją lubi, i to bardzo lubi.
W sumie on nic nie musiał robić, nawet nie jest w moim typie a ciągle o nim myślę, wszystko mu wybaczam a nikomu wczesniej bym tego nie wybaczyla. Tym bardziej ze mam zawziety charakter i
Zakochałam się w nauczycielu! Początek roku szkolnego. Dla ogromnej większości uczniów nie jest to powód do radości – powszechne przygnębienie daje się wręcz wyczuć w powietrzu. Są jednak i tacy, który rozpoczęcie się roku szkolnego odliczają w kalendarzu, z przyjemnym dreszczykiem podniecenia. Rzecz najczęściej dotyczy
Gość 112. Goście. Napisano Luty 9, 2010. "dlatego nie chce mu powiedziec o naszym dziecku zeby nie czul rozdarcia tego ze nie moze byc z naszym dzieckiem tyle czasu ile spedza teraz ze swoim
Napisano Czerwiec 18, 2009. Przetrwa, tak, ale tylko jakis czas. Chyba, ze jestes na tyle silna osoba, ze wytrzymasz to psychicznie. Konkretnie poczucie, ze jestes starsza, ze wsrod jego znajomych
Chłopak pyta czy ja się w nim zakochałam . Co odpowiedzieć ? Był u mojej najlepszej przyjaciółki i pytał się jej, czy przypadkiem ktoś się w nim nie zakochał z naszej klasy. Ona skłamała, bo obiecała, że mojego sekretu nie zdradzi.
GkyYL. zapytał(a) o 00:35 Dlaczego się w nim zakochałam? Wiem, że to głupie pytanie, ale chciałam byście tu zacząć... Może mojej miejscowości już kilka lat przyjeżdża taka rodzina, ale od roku on mi się podoba. Tak to bym dalej mi się podobał, ale nie tak jak teraz. Przez moją siostrę on się dowiedział, że mi się podoba. Po prostu wracałam z siostrą i mamą do domu na rowerach akurat on szedł, a moja siostra się mnie zapytała i to bardzo głośno- zakochałaś się w nimOn to słyszał. Na następny dzień pochwalił się starszemu bratu ze mu się podobam. Tego samego dna tym roku tylko cześć mi powiedział gdyby ktoś się u niego na podwórku nie odezwał no i 2 dni później pomachał. Był dziś nie gadaliśmy bo ja nie wiedziałam o czym,a był z kolegą. Tylko to co powiedział to zapytał czy umiem angielski, ja odpowiedział mu, a potem powiedział mu by mi coś powiedział po angielsku, a jego kolega co powiedzieć. Rozmowa się nie kleiła i poszli. Widzę po jego zachowaniu, że teraz przestałam mu się podobać bo widze jak się mam tak jak ze mną nie gada to zaczynam się źle czuć, dziś po tym niby gadaniu okropnie mi było, jednocześnie byłam zła i smutna. Zła dlatego bo zakochałam się bez odwzajemnienia tego uczucia a smutna bo kiedyś chociaż gadał, a teraz nie. To nawet jego bracia ze mną gadają i rozśmieszają, a on jest taki jak by go tam podrzucili do rodziny. Odpowiedzi EKSPERTPufcia18 odpowiedział(a) o 01:42 To, że z Tobą nie rozmawiał nie znaczy, że mu się nie podobasz, może być tak, że on chciałby, żebyś z nim swobodnie rozmawiała, żeby było o czym rozmawiać, więc nie czekaj, aż on coś powie, tylko sama zagadaj do niego. Nawet jeśli, to nie jesteś w stanie go zmusić, żebyś mu się podobała. Nie zawsze tak jest, że ten kto nam się podoba, to też to odwzajemnia. To smutne, ale taka jest rzeczywistość czasem. Jeśli chcesz go do siebie przekonać, to bądź otwarta, uśmiechnięta, i nie udawaj kogoś kim nie ;-) Uważasz, że ktoś się myli? lub
Dlaczego piszę o pracy a nie o uczeniu online? Bo prowadzenie zajęć to tylko kawałek mojej zawodowej działalności. Oprócz lekcji angielskiego i niemieckiego, metodykuję w internetowej szkole, tworzę szkolenia dla nauczycieli, prowadzę ITeachera, przygotowuję materiały dydaktyczne i z Asią Łucką współprowadzę Authentic Teaching. Na co dzień nie widuję się z moimi współpracownikami, a uczniów i znaczną większość nauczycieli znam wyłącznie online. Mogę śmiało powiedzieć, że moim miejscem pracy jest pokochałam taki tryb? Zdecydowały o tym trzy główne powody. #1 Mój grafik, mój rytm Praca na uniwerku, a potem bycie freelancerką nauczyły mnie samodzielności w działaniu i organizacji swojej własnej pracy. Podobało mi dobieranie zajęć do mojego własnego grafiku i pracy kreatywnej w czasie, który mi odpowiadał. Współpraca z kilkoma szkołami miała niestety jeden poważny minus – zajęcia odbywały się w różnych lokalizacjach. W konsekwencji dużo czasu spędzałam na dojazdach. Bilans godzin spędzonych przy tablicy i na dojazdach jasno pokazywał, że finansowo też nie było to najlepszym rozwiązaniem. Zwiększając liczbę lekcji online, zaczęłam dużo wydajniej uczyć i pracować. Nie musiałam ograniczać się do ofert kursów w bliskiej okolicy lub z dogodnym dojazdem. Zobaczyłam, że dopiero w tym momencie mam możliwość ułożenia swojego własnego grafiku, bo mogę zapraszać na zajęcia osoby z innych dzielnic, miast i krajów. Poza tym, mogłam na spokojne przygotowywać się do zajęć, tworzyć nowe projekty (np. Authentic Teaching) i zostawał mi jeszcze czas dla siebie. W tym momencie dzięki temu, że pracuję online i potrafię się zorganizować, mogę pogodzić pracę nad kilkoma projektami. Tak już mam, że ten kolaż mnie nakręca do działania, rozwija i sprawia przyjemność. Druga strona medalu to konieczność skupienia się na zadaniu i wyznaczaniu priorytetów. Czasem nie jest różowo, bo zadania nachodzą na siebie, jest presja czasu, wyniku i trzeba się mocno nagimnastykować, aby spiąć sprawy bieżące. Ale to da się ogarnąć! Największym plusem pracy i uczenia online jest dla mnie możliwość działania i życia w zgodzie ze sobą i na własnych zasadach. #2 “Podróżuję”, poznaję ludzi ich kraje i zwyczaje Jamajki, RPA, Meksyku i kilku innych krajów nie odwiedziłam (jeszcze!) “ciałem”, ale mam wrażenie, że wiem, jak wygląda w nich życie i praca nauczyciela. Brzmi absurdalnie? Ale to prawda! Podam przykład: od kilku lat współpracuję z Venice z Jamajki, która organizuje wydarzenia dla tamtejszych nauczycieli. Przygotowując się do webinariów czy też wirtualnych (dla mnie) targów pracy, spotykamy się na Messengerze, aby omówić program i plan działania. Początkowo kurtuazyjny small talk przerodził się w interesujące rozmowy o naszej pracy, życiu, sytuacji nauczycieli, miejscu zamieszkania itp. Gdy już pogadane i wszystko ustalone, nastawiam budzik na 1:30 w nocy i kładę się spać. Wstaję w środku nocy, ubieram się, maluję, włączam komputer i ląduję na słonecznej Jamajce. Po webinarium nauczyciele idą na lunch, a ja wracam do łóżeczka. Inne przykłady wirtualnych podróży: Meksyk – gdy łączę się na spotkanie z lektorkami, już nie pytam, czy to co słyszałam, to pianie koguta, bo znam odpowiedź; Filipiny: kontaktując się z nauczycielem zawsze upewniam się, czy termin spotkania nie wypada u niego w środku nocy; RPA: dowiedziałam się, co to jest Mandela Day i że zamiast robić rano pilates lepiej surfować w ocenie 🙂 Nie są to oczywiście prawdziwe podróże. Wyjazd do innego miejsca jest milion razy lepszy od siedzenia przy komputerze – nie jestem szalona! Nie zmienia to faktu, że widzę ogromną wartość w moich “wirtualnych podróżach”, które uczą mnie o ludziach, zwyczajach i kulturze oraz otwierają oczy na to, jak różne i zarazem podobne jest życie w odległych zakątkach świata. A tak właściwie to mogłabym spakować komputer i ruszyć w podróż, bo przecież tam praca moja, gdzie mój laptop i szybki internet 🙂 #3 Jestem ekoludkiem Dawno, dawno temu wyglądało to tak: kserowanie, drukowanie, teczki pełne niewykorzystanych kserówek, ścinki, wycinki, kupowanie karteczek, pisaków, gadgetów i różnych “przydasiów”… Serce mi krwawiło na widok tony rzeczy, które zaczęłam gromadzić i góry śmieci, którą produkowałam ja (a także moi studenci), gdy prowadziłam zajęcia stacjonarnie. Jako wegetarianka i cyklistka nie mogłam sobie pozwolić na takie marnotrawstwo, więc najpierw zaczęłam ograniczać drukowanie i gromadzenie, aby w końcu całkowicie z nich zrezygnować. Ucząc proekologiczne, zmieniałam ćwiczenia na ustne, przygotowywałam prezentacje zamiast handoutów, kreatywnie korzystałam z rzeczy, które już miałam w sali i w domu. Te zabiegi zazębiły się z czasem, gdy zaczęłam przechodzić na zajęcia online. Byłam zachwycona, że mogę pracować zdalnie: wygodnie, niezależnie i nowocześnie. Przygotowując zajęcia, dostrzegłam, że metody pracy, które ograniczały papier, świetnie sprawdzały się na lekcjach online. W tym momencie uczę wyłącznie przez internet. Od kilku lat mam tę samą niezużytą ryzę papieru i już chyba nie pamiętam, jak obsługuje się ksero. Na zajęciach robimy ćwiczenia w aplikacjach i z prezentacji. Korzystam z nich wielokrotnie, w razie potrzeby modyfikuję lub aktualizuję. Trzymam je w chmurze, więc sprawnie znajduję tę lekcję, która jest mi potrzebna i mam do niej swobodny dostęp z każdego miejsca i urządzenia. Od lat świadomie ograniczam kupowanie i konsumpcję we wszystkich dziedzinach życia, więc nie mogłam pominąć pracy. Zrezygnowałam z jednorazowych gadgetów i “przydasiów” na rzecz dobrych słuchawek z mikrofonem, jakościowych aplikacji i dodatkowego miejsca na dysku Google 🙂 Po prostu ucząc online, mogłam przenieść kolejny aspekt życia na poziom eko. Mam teraz poczucie, że sposób, w jaki pracuję jest zgodny z moimi przekonaniami i stylem życiem. Sami widzicie, że nie mogłam oprzeć się online’owi!
Witam. Dwa lata temu poznałam chłopaka. Teraz ja mam 16, a on 18 lat. Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam od razu "wpadł mi w oko", ale nie przypuszczałabym jak to się potoczy. Zaprzyjaźniliśmy się. Uwielbiałam z nim przebywać, rozmawiac, zawsze mogłam się zawierzyć. W pewnym momencie sobie uświadomiłam, że się zakochałam. Wydawało się, że z jego strony jest podobnie, tak twierdzili nasi znajomi. Ukrywałam swojej uczucia przez jakieś 8 miesięcy, ale w pewnym momencie (dokładnie rok temu) już nie wytrzymałam i mu wyznałam prawdę i wtedy on też... Zaproponował przyjaźń, zgodzilam się. Było dobrze przez pierwsze dwa miesiące, a potem kłótnia i cisza na pół roku. Od marca zaczęliśmy rozmawiać. Jest dobrze aż do teraz. Zwierza się, mówi, ze jestem jego najlepszą przyjaciółką, i że bardzo mnie kocha oczywiście jako przyjaciółkę. Bardzo chciałam powrotu dawnych relacji, ale uświadamiam sobie, że pomimo minionego roku, moje uczucia się nie zmienily. Nadal go kocham. Cieszę się, ze jest szczęśliwy, ma chłopaka, ale gdy o tym słyszę mam ochotę się rozplakac. On przeprosił za wszystko, nawet za tę półroczna ciszę, chciał się wtedy odciąć, bo myślał, że tak będzie dobrze. Chodziłam do psychologa, bo prawie dopadła mnie depresja. Na dzień dzisiejszy kompletnie nie wiem co robić. Kiedy mnie dotyka tak po prostu nawet dla żartu chciałabym żeby nie przestawal, kiedy siedzimy u niego w domu popołudniu oglądając film marzy mi się by tak było zawsze. Ja nie wiem co robić. Jak się odkochać i zostać jego przyjaciółką, która nie pragnie niczego więcej? Pozdrawiam
fot. Adobe Stock, thodonal Dziś już znam powód naszego rozstania. Ale wcale nie jest mi łatwiej niż wtedy, gdy Grzegorz ze mną zerwał… Poznałam go na imieninach koleżanki z pracy. Małgośka zaprosiła mnie do siebie w najmniej oczekiwanym momencie. Wcale nie miałam ochoty iść Nie znałam tam nikogo, właśnie rozstałam się z kolejnym facetem, no i jak zwykle nie miałam co na siebie włożyć. Jedyne, czego wtedy pragnęłam, to schować się w mysią dziurę i nigdy już stamtąd nie wyjść. A jednak… Mimo tych wszystkich przeciwności, jakoś się przemogłam i poszłam. Oczywiście, wcześniej rozwiązałam problem garderoby. Znalazłam na wyprzedażach super kieckę, w której nabrałam trochę pewności siebie i nadziei, że jeszcze mnie coś w życiu czeka. Czułam się więc nieco lepiej, kiedy w końcu pukałam do drzwi mojej przyjaciółki w dzień imprezy. Ale ciągle jeszcze towarzyszyła mi ochota, by uciec do domu i zakopać się w łóżku pod kołdrą. Było jednak za późno. Drzwi się otworzyły, a Małgośka obdarowała mnie promiennym uśmiechem. – No, jesteś! A już myślałam, że nie przyjdziesz… – powiedziała. – No co ty, dlaczego..? – udawałam, że wcale nie miałam takiego zamiaru. – Izka, proszę cię. Trochę się już znamy… – Naprawdę tak było widać? – Naprawdę. Ale nie przejmuj się, wiem, co przeżyłaś z ostatnim chłopakiem, więc cię rozumiem. Nic się nie bój, u mnie na pewno o nim zapomnisz. No wchodź, wchodź! – pospieszyła mnie przyjaznym gestem. W środku było już całkiem tłoczno. Małgośka to rozrywkowa dziewczyna i ma mnóstwo znajomych. Przez kilka minut się mną zajmowała, ale potem przedstawiła jednej z grupek i zostawiła z nimi, bo ktoś zadzwonił do drzwi. Popędziła otworzyć, a ja stałam i słuchałam, o czym rozmawiali. No i z każdą kolejną chwilą traciłam te namiastki dobrego nastroju, który zbudowała gospodyni tak otwartym przywitaniem. To były same pary… Gadali o domowo-małżeńskich sprawach, a ja uśmiechałam się uprzejmie, choć znów ogarniało mnie przekonanie, że lepiej było zostać w domu. Po dziesięciu minutach zaczęłam się nerwowo rozglądać i… Wtedy pojawił się właśnie ON. Wziął mnie pod rękę i wyciągnął z tej grupki. Tak po prostu. – Co pan robi? – zapytałam. – Ratuję panią. – Przed czym? – No jak to przed czym? Przed nimi – szepnął i wskazał tę grupkę, która nawet nie zauważyła mojego zniknięcia. – Nie byli tacy źli. – Ale ja jestem dużo fajniejszy – odpowiedział. Wtedy zobaczyłam, że jest też dużo starszy. Oceniłam go na czterdzieści lat. Ale potem, kiedy już się lepiej poznaliśmy, okazało się, że ma czterdzieści sześć. A to znaczyło, że między nami jest 15 lat różnicy! Muszę jednak przyznać, że tego wieczoru ani razu nie poczułam tej różnicy wieku. Nie dość, że Grzegorz był bardzo przystojny, to jeszcze do tego zabawny, energiczny, ciekawy świata i chętny do zabawy. Spędziliśmy ze sobą cały wieczór, bo i on na imprezę przyszedł sam. Wcale nie dlatego, że zostawił żonę w domu. Nie, nie. Po prostu był singlem, tak jak ja Doskonale wiedział więc, jak się tu czuję. Jemu było jednak o tyle łatwiej, że wszystkich tu znał. Musiał ich znać, bo był bratem Małgośki. – Widzę, że się świetnie dogadujecie – moja koleżanka podeszła do nas, kiedy już wpuściła wszystkich gości i zadbała, żeby każdy dobrze się czuł. – To zasługa Izy – odpowiedział Grzegorz i mrugnął do mnie porozumiewawczo. – Uważaj na niego – Małgośka pogroziła mu palcem i zostawiła nas samych. Uśmiechnęłam się wtedy, bo nawet nie przeczuwałam, że ten żart w perspektywie czasu stanie się poważną przestrogą. Bawiłam się znakomicie. Co chwilę wybuchałam śmiechem, a do tego nawet nie zauważyłam, jak płynie czas. Od razu zrozumiałam, co niektóre dziewczyny widzą w starszych facetach. Grzegorz był kulturalny, szarmancki, wyrozumiały, spokojny. No i przede wszystkim nie puszył się bez sensu, nie silił na przebojowość. Biła od niego pewność siebie i dojrzałość Stałam z nim i zastanawiałam, czy on mnie podrywa, czy tylko sobie tak całkiem niezobowiązująco gadamy? Dwoje singli na imprezie dla par… Nie potrafiłam jednoznacznie tego ocenić, bo nawet jeśli Grzesiek próbował mnie uwodzić, to robił to w niezwykle subtelny sposób. I ta zasada nie dotyczyła tylko tego naszego spotkania, ale także kolejnych. Bo były następne. Jeszcze na koniec tej imprezy, kiedy odwoził mnie taksówką do domu, zaproponował wspólne wyjście do kina. Zgodziłam się bez wahania. Wtedy jeszcze nie zastanawiałam się, do czego ta znajomość ma prowadzić. W poniedziałek w pracy Gośka sama zaczęła podpytywać mnie o swojego brata, więc miałam dobrą okazję, żeby i z niej coś na jego temat wyciągnąć. Powiedziała mi, że jest rozwiedziony. Że ożenił się młodo i bardzo głupio. Żona zdradzała go przez kilka lat, zanim się zorientował. To było dziesięć lat temu i od tego czasu żył sam. – Izka, czy on ci się naprawdę podoba? – zapytała mnie Gośka na koniec rozmowy. – No tak… A czemu ma się nie podobać? To fantastyczny facet. – No, ale czy może z tego coś być? – Nie wiem. Jest sporo starszy… A jak to wygląda z jego strony? – Nie mam pojęcia. On nigdy o takich sprawach z nikim nie rozmawia. – Gentelman? – To też. Ale chyba bardziej chodzi o to, że się zraził do związków. Od rozwodu miał tylko przelotne znajomości… – przyznała szczerze. Na naszym drugim spotkaniu było jeszcze fajniej niż na imprezie. Grzesiek zabrał mnie do kina, a potem do restauracji. I cały wieczór był tak naturalnie elegancki, że z każdą godziną zachowywałam się coraz swobodniej. Czułam się jak dama, choć Grzesiek nie przesadzał w żadnym geście. Już wiedziałam, że mnie adoruje, choć nie wyraził tego ani razu bezpośrednio. Szarmancki i dyskretny – taki był Kiedy więc na koniec całego dnia pocałował mnie tylko w policzek, czułam się nawet trochę zawiedziona. Na szczęście nie kazał mi długo czekać na kolejny krok, bo za dwa dni spotkaliśmy się znowu i tym razem, pod moimi drzwiami, przycisnął mnie mocno do siebie i namiętnie pocałował… I tak nasza znajomość przerodziła się w romans. Było cudownie, a ja za każdym razem, kiedy się rozstawaliśmy, czułam jednocześnie tęsknotę, ale i niepewność. Tęskniłam, bo Grzesiek był wspaniały, a wahałam się, bo był dużo starszy i nie wiedziałam, czy nasz związek ma sens… Nawet rozmawiałam o tym z Gośką. Dzieliłam się swoimi wątpliwościami i szukałam u niej porady, ale ona nie była w stanie mi jej udzielić. Nikt nie mógł tego zrobić. Sama musiałam zdecydować – tak wtedy myślałam. Zapomniałam, że decyzję może podjąć jeszcze Grzegorz. I tak się właśnie stało Po dwóch miesiącach naszego gorącego związku on nagle przestał się do mnie odzywać. Spotykaliśmy się coraz rzadziej, nie odbierał ode mnie telefonów. Kiedy go zapraszałam, to narzekał, że ma mnóstwo pracy, że nie ma czasu. Nie jestem nastolatką, żeby wierzyć w takie wymówki. Jeśli komuś zależy, to zawsze znajdzie czas. Dlatego w czasie jednej z rozmów telefonicznych postawiłam sprawę jasno. – Grzesiek, powiedz mi szczerze, co jest grane? Dlaczego nie chcesz się ze mną widywać? – Przecież wiesz, że w pracy mam… – Daj spokój z tą dziecinadą. Rozczarowujesz mnie… – Dobrze, powiem szczerze – westchnął ciężko, a pode mną ugięły się nogi. Jakaś naiwna część mnie chyba do końca wierzyła, że to jednak kwestia braku czasu. – Ja nie… To nie twoja wina, ale chyba już nigdy nie będę… No wiesz… Jestem za stary dla ciebie, a poza tym boję się związku. Chyba mi to niepotrzebne… – Niepotrzebne? Szkoda, że przemyślałeś sprawę dopiero teraz! – zezłościłam się nie na żarty. – Przepraszam… – Nie ma sprawy! – wściekła odłożyłam słuchawkę, a potem rzuciłam się na łóżko. Najpierw byłam zła, a potem się popłakałam Jak jakiś podlotek. Tak też zachowywałam się przez następne dni. Ciągle wgapiałam się w telefon, sprawdzając, czy nie przyszły jakieś wiadomości od Grzegorza. A jak już ktoś dzwonił, serce mi waliło, bo miałam nadzieję, że to on. W końcu zaczęłam podpytywać Gośkę, czy coś wie, czy on czegoś o nas jej nie powiedział. Ona jednak wiła się i robiła bardzo udręczone miny. – Izka, przepraszam cię, ale nie mogę… – przez jej twarz przeszedł autentyczny grymas bólu. – Rozumiem, przepraszam. – Nie, to nie to. Chciałabym ci coś powiedzieć, ale on… – Tak, wiem. To twój brat. No i tak skończył się mój związek z Grześkiem. Ale nie skończyła się ta historia. Jej koniec był dużo bardziej tragiczny Mijały kolejne tygodnie, miesiące, powoli zapominałam o Grzegorzu, a rana w sercu zaczęła się goić. Tęskniłam za nim jeszcze trochę, owszem, często mi się przypominał, ale jakoś przełknęłam tę stratę. Ruszyłam do przodu. Znacznie gorzej tę sytuację znosiła Gośka. Takie przynajmniej miałam wrażenie, bo ciągle mnie unikała. Co mnie zobaczyła, to albo odwracała wzrok albo uśmiechała się tak smutno, jakbym to ja zostawiła jej brata. Korciło mnie, żeby z nią porozmawiać, wyjaśnić sprawę. Wytłumaczyć jeszcze raz, że naprawdę nie mam żalu i możemy się normalnie przyjaźnić. Raz nawet spróbowałam, ale ona tak szybko ucięła rozmowę, że znów poczułam się zakłopotana. Wtedy postanowiłam już więcej nie poruszać tego tematu. Byłam pewna, że nasza przyjaźń się skończyła. Gośka traktowała mnie przeważnie jak powietrze, ale czasem patrzyła na mnie z jakąś dziwną rozpaczą w oczach. Już myślałam, że tak będzie między nami zawsze. Ale przyszedł dzień, w którym moja przyjaciółka mi wszystko wyjaśniła. To było pół roku po moim rozstaniu z Grzegorzem. Gosi nie było w pracy od tygodnia. Nie wiedziałam, co się z nią dzieje, ale nie dzwoniłam do niej, bo nie chciałam się narzucać. To jednak ona zadzwoniła do mnie. Nic nie chciała powiedzieć przez telefon. Umówiłyśmy się w kawiarni. Gdy weszłam do środka, Gosia już tam była. Od razu zauważyłam, że jest ubrana na czarno. Choć siedziała w środku, to miała na oczach ciemne okulary. Domyśliłam się, że stało się coś złego. – Usiądź – poprosiła. – Co się stało, Gosia? – zapytałam. Ciężko westchnęła, jakby chciała zebrać siły przed tym wyznaniem. – Grzesiek nie żyje. – Co ty mówisz!? – Teraz już ci mogę wszystko szczerze powiedzieć. Zaczęła opowiadać, a ja nie mogłam uwierzyć w to, co słyszałam. Do głowy mi nie przyszło, że taka może być przyczyna dziwnego zachowania Grześka. Że powodem, dla którego mnie zostawił, była ciężka choroba. Bo kilka tygodni po tym, jak się poznaliśmy, Grzegorz dowiedział się, że ma raka. Pierwsze objawy pojawiły się jeszcze, zanim się spotkaliśmy, ale diagnoza padła dopiero po tych kilku tygodniach naszego burzliwego romansu. Wtedy właśnie Grzegorz uznał, że nie znamy się na tyle długo, by miał prawo obarczać mnie trudami towarzyszenia mu w chorobie, której finału nie potrafił przewidzieć. Postanowił więc zakończyć naszą znajomość Dla mojego dobra. – Gośka, ale ja bym chciała przy nim być. Ja bym nie mogła… – Wiedział, że tak powiesz. Dlatego nie mógł wyznać ci prawdy. Dlatego nakłamał, że nie potrzebuje nikogo, że nie chce… – I ty o wszystkim wiedziałaś? Przez cały czas? – No tak, od momentu, jak lekarze mu powiedzieli. Ale on zabronił mi cokolwiek tobie mówić. – Dlatego byłaś taka dziwna… Biedactwo – przytuliłam ją najmocniej, jak potrafiłam. – On cię naprawdę kochał… Naprawdę chciał z tobą być. Wierzył, że wyzdrowieje i znów spróbujecie. Do końca miał taką nadzieję… – płakała mi w ramię. Wspierałam Gosię na pogrzebie brata, a potem obie byłyśmy dla siebie oparciem w czasie żałoby. Mnie też było ciężko. Nigdy Grzegorza nie zapomnę Naprawdę go kochałam. Czasem mam wrażenie, że to był właśnie ten jedyny, ten stworzony dla mnie. To bardzo przytłaczająca myśl, bo nie wiem, jak teraz sobie kogoś znajdę… Przecież Grzesiek był taki wspaniały. Ciężko mi z tym wszystkim. Całe szczęście, że mam Gośkę, bo przez tę historię stałyśmy się sobie bardzo bliskie. Prawie jakbyśmy były siostrami. Czytaj także:„Gdy zmarł teść, teściowa się zmieniła. Obsesyjnie interesowała się naszym życiem, nieproszona cerowała moje majtki”„Czułam, że to dziecko musi żyć. Próbowałam odwieść Kasię od usunięcia ciąży i miałam rację. To dziecko uratowało jej życie”„Adrian miesiącami mnie dręczył i prześladował. Policja mnie zbyła. Zainteresują się dopiero, gdy zrobi mi krzywdę”
Cześć (Mam 13 lat)Gdy pewnego dnia poszłam z dziewczynami na turniej, gdy były wypisywane dyplomy,to my z nudów zaczełyśmy się bawić w rozdawanie naszych numerów przypadkowym chłopakom mój numer dostał chłopak którego znam. Jak on dostał ten numer to tak słodko sie do mnie uśmiechnął że zakochałam sie po uszy w nim. Jedna moja kolezanka teraz próbuje mnie z nim sfatac. Ja sie ciesze ale ona nie może wiedzieć ze ja chce z nim ja mam zrobić jak nie wiem czy on chce ze mną chodzić i niewiem czy mu sie powiedzcie co mam zrobić!!!!Szybko!!!!
dlaczego sie w nim zakochalam